OPINIE UCZESTNIKÓW SZKOLEŃ, WYJAZDÓW I WYPRAW

Znam Roberta od ponad dwudziestu lat. Jest towarzyszem wypraw skiturowych – mamy za sobą wspólne skitury w Karkonoszach, Tatrach, Alpach, Norwegii i wyprawy wspinaczkowe (Pamir – Pik Lenina, Pik Korżeniewskiej). Brałem udział w wielu organizowanych przez niego szkoleniach.

Podziwiam jego wiedzę, entuzjazm, doświadczenie i ogromne kompetencje połączone z niespotykaną skromnością i życzliwością. W jego towarzystwie zawsze czułem silne wsparcie i gotowość niesienia pomocy.

Jest doskonałym partnerem do górskich eskapad.

Wiesiek Jurewicz

Czasem los stawia na naszej drodze ludzi którzy na zawsze zmieniają nasze życie… na mojej życiowej drodze taką osobą był Robert Róg.

To on odkrył przede mną skitury i pokazał, jaką radość i wartość mogą wnieść do mojego życia. Zaczęło się od weekendowego skiturowego ABC w Karkonoszach i od razu poczułem, że to jest ten sport, a jeszcze bardziej, że to jest ten człowiek.

Później był trawers Karkonoszy, doszkalania z jazdy terenowej w Jańskich Łaźniach, Tatry, szkolenia skialpinistyczne w Śnieżnych Kotłach, tury w Alpach itd.
Dziesiątki wspólnych godzin o chłodzie i głodzie na wymagającym przejściu Alp Berneńskich, ale i dolce vita po słonecznych turach w Sesvenna hutte. Zaklejanie odcisków na prześciu Karkonoszy, ale i pierwsze radosne okrzyki przy zjazdach w puchu po pas. Tyle wspólnych przygód tyle wspólnych radości!

A w czasie tych wszystkich przygód Robert  – instruktor i już dobry kolega – zawsze czuwał nad bezpieczeństwem, uczył, korygował i wyznaczał coraz bardziej ambitne cele, na które pewnie sam tak szybko bym się nie zdecydował.

Po kilku latach, dzięki doświadczeniu zdobytemu podczas szkoleń i wypraw z Robertem, zacząłem jeździć na samodzielne wyjazdy skiturowe i freeridowe… co nie znaczy że przestałem uczestniczyć w jego wyprawach! O nie!

Takiej skarbnicy górskich doświadczeń – jak Robert – nie można tak łatwo odstąpić.

Zwłaszcza, że Robert jest oprócz tego wspaniałym towarzyszem i dobrym człowiekiem!

To właśnie dzięki Robertowi mogliśmy zrealizować nasze marzenie o wędrowaniu zimą w górach na nartach – Karkonosze, Tatry Słowackie, Alpy w rejonie Sesvenny, Mała Fatra, Bieszczady, wyjazdy doszkalające…

Fantastyczne tury prowadzone przez świetnego instruktora, goprowca, człowieka gór. Możliwość obcowania z białymi górami, wysiłek nagradzany radością ze zjazdów w różnym terenie, zawsze w poczuciu bezpieczeństwa zapewnianego przez doświadczonego przewodnika, Roberta. Każdy może wybrać aktywność mu pasującą – od wyjazdów w Karkonosze po wyprawy alpejskie.

Ogromne kompetencje, doświadczenie, umiejętności szkoleniowe Roberta gwarantują super wyjazd. Zawsze możesz liczyć na jego wsparcie i pomoc, a jego życzliwość i umiejętność współdziałania z różnymi ludźmi sprawia, że atmosfera każdego wyjazdu jest wspaniała.

Wielkie dzięki za tyle pięknych przeżyć!

Gorąco polecam skitury z Roberto!

Roberta polecono mi na początku mojej „kariery” skiturowej i była to cenna podpowiedź. Spotykamy się regularnie już od 4 sezonów. Robert to doświadczony instruktor skituringu – wie jak uczyć, bacznie obserwuje postępy swoich podopiecznych, dostosowuje wymagania i wyzwania do bieżących umiejętności każdej osoby. Bardzo go cenię jako człowieka – wyważony, spokojny, z dużą mądrością życiową, szacunkiem dla innych i dobrym poczuciem humoru. Na szkoleniach i wyjazdach tworzy przyjazną atmosferę, czujesz, że on jest tu dla Ciebie, z Tobą i po to żeby Ci pomóc. A i poza wyjazdami można na na niego liczyć :-)
Zdecydowanie polecam!

Robert pokazał mi świat skiturów. Jestem mu za to ogromnie wdzięczny. Brałem udział w szkoleniach w Karkonoszach, bliższych i dalszych wypadach skiturowych (od Bieszczad po Alpy). Wyjazdy są zawsze profesjonalnie prowadzone, a atmosfera jest bardzo przyjacielska. Robert przekazał mi dużo wiedzy i zaraził mnie entuzjazmem. Nie mogę się doczekać kolejnych wyjazdów i polecam z całego serca!

Dzięki Robertowi poznałem wielki, bogaty i różnorodny świat… stoperów do uszu – nikt nie chrapie tak koncertowo jak on. Ale równocześnie to on wciągnął mnie w równie wielki, bogaty i różnorodny świat włóczenia się po zimowych bezdrożach. Jeśli więc chciałbyś wstawać o świcie, w mrozie poranka przyklejać foki i rozpoczynać wędrówkę, by wiele godzin później stanąć na szczycie i po chwili rozpocząć ekscytującą jazdę w dół, a na koniec zasiąść z piwem w ręce w ciepłym schronisku i opowiadać sobie jak było zajebiście – to trudno o lepszego kompana niż Robert. Wiem to, bo byliśmy już w wielu takich miejscach i mam ogromną nadzieje, że będziemy w nowych.

Roberta znam od obozu skiturowego w 2009 roku. Tam nauczył mnie nie tylko, jak zakładać foki i ustawiać wiązania do podejścia, ale też takich imperatywów jak to, żeby zawsze sprawdzać, czy ten z tyłu gdzieś się nie zgubił. Poza oficjalnym programem szkoleniowym było też pewnie:
praktyczne planowanie wycieczek
pokora i elastyczność wobec zmieniających się warunków
szkolenie lawinowe niejako przy okazji
i takie tam aspekty górskiej działalności, które przydają się nie tylko na skiturach.

Później jeszcze brałam udział w jego zajęciach doszkalających z jazdy w głębokim śniegu, w tygodniowym wyjeździe skiturowym w Tatry oraz w jednodniowej turze przez całe Karkonosze. Przy tych wszystkich okazjach potwierdzało się, że Robert bardzo dba o swoich kursantów. Modyfikuje plany tak, aby nikogo nie pominąć. I niańczy osoby, którym włączają się jakieś dziwne lęki i słabości- dzięki niemu udało mi się przełamać i zjechać w kilku (dla mnie) ekstremalnie trudnych miejscach.

Nie mogę wiele powiedzieć o letnich wyjazdach organizowanych przez Roberta, bo tutaj sama sobie nieźle radzę. Ale ponieważ cały czas utrzymujemy kontakt, zawsze mogę go zapytać awaryjnie o trasy w okolicach Chamonix albo który wariant Haute Route z Zermatt wybrać… Bo tutaj wychodzi kolejna świetna cecha Roberta: kontakt z nim nie kończy się wraz z zakończeniem usługi, jak to niestety często bywa z różnymi świetnymi organizatorami/szkoleniowcami…

I to by było na tyle. Reasumując: polecam wyjazdy z Robertem, bo jest fajnie i można się dużo nauczyć

Wyjazdy z Robertem otwierają nowe możliwości, są wspaniałym sposobem na poznanie i pokochanie świata skiturów oraz na zdobywanie kolejnych poziomów wtajemniczenia.
Jeśli chcesz postawiać pierwsze kroki na skiturach – to jest dobry adres.
Jeśli już wiesz, że skitury to jest to, ale brak Ci pomysłu, jak się rozwijać – to jest dobry adres.
Jeśli chcesz jeździć poza trasą dobrze, lepiej, jeszcze lepiej – to jest dobry adres.
Jeśli chcesz pojechać w wysokie góry tak, aby było przyjemnie i bezpiecznie – to jest dobry adres.
Jeśli chcesz nauczyć się, jak dobrze i bezpiecznie chodzić i jeździć zimą w górach – to jest dobry adres.
Jeśli po prostu chcesz pojechać w piękne góry, ale samodzielnie jeszcze tego nie zorganizujesz – to jest dobry adres.
Byłam na kilku wyjazdach z Robertem, zarówno szkoleniowych jak i turystycznych i z pewnością pojadę na następne.
Robert w świetny sposób potrafi łączyć bycie przewodnikiem, instruktorem oraz dobrym kompanem wycieczki.

Robert pomógł mi stawiać pierwsze skiturowe kroki. Dzięki niemu poznałem tajniki tej dyscypliny jak i wspaniałych, dzielących tę pasję kolegów. Robert jest ciągle najlepszym z nich – zarówno jako towarzysz, jak i przewodnik i instruktor. Wiem, że nie zawodzi też jako ratownik. Na szczęście nie musiałem tego osobiście sprawdzać.

Zaczęło się od nie za bardzo skiturowej grani Karkonoszy, której nie zrobiliśmy w jednen dzień, bo ekipa się Robertowi „zbuntowała” i po ciemku nie chciała zdobywać śnieżki :). Teraz myślę, że byłaby to fajna nocna przygoda na start kariery :). Następny dzień był jednak przepiękny, więc coś za coś.

Potem było kilka epickich wręcz klasycznych trawersów w Alpach. Zjazd z Robertem we mgle po metrowym opadzie śniegu i w nieznanym terenie będę chyba pamiętał do końca życia :). Albo dzień w górach kończący się o wschodzie słońca po 24 godzinach, po pomyłkach nawigacyjno-topograficznych, do których się też przyczyniłem.
Były też oczywiście Tatry i egzotyczna Czarnohora.

Doświadczenie z tych wyjazdów wielokrotnie potem owocowało, gdy byliśmy już z kolegami trochę bardziej samodzielni.
Gorąco polecam Roberta. Zwłaszcza jak grupa jest zgrana i o podobnych oczekiwaniach. Robert jest bardzo otwarty na propozycje i chętnie dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem.

Robert oferuje niebanalną formę aktywności sportowej, robi to od lat z pasją i konsekwencją, świetnie przekazuje swoją wiedzą i doświadczenie w sposób, angażujący i wciągający. Robert zaraził mnie i jest ojcem chrzestnym mojego turowania – teraz każda moja wyprawa ma coś z niego.

Poznałem Roberta na początku lat dwutysięcznych. Wraz z grupą przyjaciół z Klubu Wysokogórskiego w Poznaniu zapragnęliśmy spróbować stosunkowo nowej w tamtym czasach w Polsce górskiej aktywności – skituringu.
Nie mogliśmy trafić lepiej, naszym instruktorem, mentorem, a  z czasem po prostu dobrym przyjacielem został właśnie Robert.
Nauczył nas wszystkiego: technik podchodzenia, trudnych trawersów, operacji sprzętowych.
Z cierpliwością godną najlepszego nauczyciela korygował nasze złe nawyki w trakcie zjazdów, a liczne wywrotki, które często przytrafiały się niektórym z nas, nigdy nie były przedmiotem jego złośliwych komentarzy.
Pamiętam, jak spędził długie minuty pomagając mi wyregulować uporczywie wypinające się wiązanie, oczywiście wszystko to w huraganowym wietrze, jaki tylko może przytrafić się na grani Karkonoszy.
A potem, te długie wieczorne godziny w schroniskach, gdy zaznajamiał nas ze sposobami oceny zagrożenia lawinowego.
Zaraził nas swoim entuzjazmem i pasją do narciarstwa wysokogórskiego.
Z pięknych, często wymagających, ale stosunkowo niedużych Karkonoszy wyruszyliśmy w Tatry i Alpy. Możemy  się pochwalić naprawdę świetnymi turami na najwyższe szczyty alpejskie.
To wszystko pewnie by się nie zdarzyło, gdybyśmy pewnego mroźnego dnia ponad dwadzieścia lat temu nie spotkali na swojej drodze skromnego instruktora – Roberta.

Wyjazd na skitury z Robertem to przede wszystkim bezpieczeństwo, beztroska i miła atmosfera. Na wszelkie problemy zawsze znajdzie się rada i nie ważne, czy to będzie złamany kijek, czy usprawnienie nowego wiązania, na którym nie dało się jeździć – Robert umie wszystko! Przywrócić do życia i dopasować stare raki na 10 minut przed wyprawą potrafi nawet z uśmiechem!
Ma w sobie spokój i pogodę – ja czułam się zaopiekowana – dyskretnie, ale jednak i we wszystkich interakcjach ten jego spokój i pogoda czyniły wyjazdy wspaniałymi pod każdym względem. Dlatego też od pierwszej wyprawy  w 2017 w Alpy (Sesvenna) dołączam do wyjazdów z Robertem, kiedy tylko mogę.

W maju 2019 r. w Kaprun Robert dołączył do kadry kursu poszerzającego wiedzę i kompetencje instruktorów narciarstwa alpejskiego w zakresie: poruszania się poza przygotowanymi trasami zjazdowymi, technik linowych, pomocy partnerskiej w wypadkach lawinowych i zarządzania bezpieczeństwem. Swoboda, humor, motywacja do działania, doświadczenie – o samych kompetencjach już nie wspominając – tym wszystkim szczodrze się z uczestnikami podzielił podczas tego intensywnego tygodnia na 2 tys. m n.p.m., wzmacniając ich na drodze do podnoszenia kwalifikacji.

Najważniejsze jest to, że jeżdżę z Robertem na wyprawy skiturowe od 2016 i nadal chce z nim jeździć.

Na Robertowy wyjazd trafiłem przypadkiem ładnych parę lat temu. Chciałem zobaczyć o co chodzi z tymi skiturami.
Zostałem przywitany oceną wstępną i dobrym słowem, że „mój styl jazdy przypomina ten sprzed wynalezienia krawędzi”. Od tej pory co roku upewniam się, że mam w zimowym grafiku przynajmniej jeden wyjazd z Robertem i spółką.
Poznałem świetnych ludzi z którymi dalej się przyjaźnię, skitury okazały się strzałem w 10 i już wiem, o co chodzi z tymi krawędziami.
Wyjazdy Roberta to naprawdę fajna sprawa sportowo-towarzysko-kulinarno-humorystyczna.
Byliśmy już razem w Karkonoszach, Tatrach i Alpach kilkukrotnie, w Ukrainie i ciągle jest ochota na więcej.
Dalej nie jestem przekonany, że podchodzenie jest tak samo fajne, jak zjazdy, ale proporcje jednego do drugiego już mi nie przeszkadzają.
Aha, chrapie faktycznie.